Co by było, gdybyśmy nie nauczyli się pływać po wodzie?

Wyobraź sobie świat, w którym nikt nigdy nie nauczył się pływać łodzią, sterować czy żeglować. Żadnych wypraw, żadnych regat, żadnych wieczorów pod żaglami. Zero. Null. Cisza na morzu.

Brzmi absurdalnie? I bardzo dobrze. Bo to właśnie dzięki temu, że ludzie nauczyli się żeglować, świat ruszył z miejsca – dosłownie.

Bez łodzi nie byłoby Gdyni

Nie byłoby Gdyni – bo po co komu port bez łodzi? Bez Gdyni nie byłoby też ludzi, którzy czują zew morza i potrzebę stawania za sterem. Żeglarstwo to nie tylko hobby. To kultura. To historia. To sposób na życie. Bez umiejętności żeglowania, Kolumb zamiast odkryć Amerykę, odkryłby co najwyżej drugi brzeg rzeki. Magellan nigdy nie opłynąłby świata, a wikingowie byliby po prostu… bardzo agresywnymi piechurami.

A co z nami, współczesnymi? Gdyby nie szkolenia żeglarskie, wielu z nas nigdy nie poczułoby tej mieszanki satysfakcji, adrenaliny i spokoju, która pojawia się, gdy łódź reaguje na każde drgnięcie steru, a wiatr gra na żaglach jak na skrzypcach.

Bez łodzi nie byłoby przygód, które uczą

Nie da się przecenić tego, czego człowiek uczy się na wodzie: odpowiedzialności, współpracy, radzenia sobie w stresie. To trochę jak terapia, tylko że zamiast fotela masz kokpit, a zamiast mówienia o problemach – manewrujesz w porcie przy bocznym wietrze. Żeglarstwo to także nauka zaufania – do załogi, do sprzętu, do prognozy. I do siebie. Tego nie daje ani siłownia, ani bieganie z aplikacją fitness. Bez takich doświadczeń bylibyśmy po prostu ubożsi. Mniej zaradni. Mniej odważni. Mniej… wolni.

Na szczęście nauczyliśmy się żeglować

I całe szczęście. Bo zamiast wyobrażać sobie ten alternatywny, suchy świat, możemy po prostu pójść na kurs żeglarski w Gdyni, zapisać się na szkolenie motorowodne albo wypłynąć w rejs po Zatoce Gdańskiej. Bez napinki, bez konieczności zostawiania życia na brzegu. Dla jednych to krok w stronę patentu żeglarskiego, dla innych – powrót do dziecięcych marzeń.

Ważne, że wciąż są miejsca, w których żeglowania można się nauczyć porządnie, z szacunkiem do tradycji i naciskiem na bezpieczeństwo. Gdzie ludzie nie uczą się tylko obsługi jachtu, ale też cieszenia się morzem.

Świat bez żeglarzy? Bez wiatru w żaglach? Bez ludzi, którzy wiedzą, co to miecz, kilwater i szkwał? To świat, którego na szczęście nie musimy znać.